I znów pobudka o 6 rano, ale tym razem już na nas czekali. Runda po wiosce, zbieranie ludzi, towarów, zwierzyny i koło 7 ruszyliśmy. Dziewczyny już miały dość a i mnie coraz trudniej było powstrzymać rasistowskie myśli. Toż to dla cywilizowanego człowieka męka niewysłowiona patrzeć na to ich szamotanie, wsiadanie, wysiadanie, wrzaski, pakowanie nieprzebranych dóbr-worów, skrzynek, kokosów, kogutów, psów. A wszystko to przy skocznych dźwiękach ichniego disco-polo z basami tak wypasionymi, że wszystkie nity w tym pojeździe wykonywały ekwilibrystyczne wyczyny w celu pozostania na swoich miejscach a ludzkie ( znaczy nasze ) błony bębenkowe ustawicznie przekraczały dopuszczalną amplitudę swej ruchomości. Autochtoni nie zbierają się do kupy w jednym miejscu, stoją co 100-200 metrów i czekają, aż autobus podjedzie po nich-po co się męczyć.
Posadziłem Bartka od strony przejścia bo brakowało jednej części bocznej szybki ale zaraz jakieś tłuste dupsko się wryło obok niego i rozpłaszczyło go na moim boku. Posadziłem go z powrotem przy szybie a babsko po prostu zepchnąłem całym sobą z siedzenia. Jakoś przeboleliśmy kolejne 4 godziny i pierwsze co zrobiliśmy w Bajawie to wynegocjowaliśmy cenę za dalszy przejazd do Labuan bajo prywatnym samochodem. Starczy tego folkloru.
Ten sam kierowca miał nas powozić po lokalnych wioskach-umowa wiązana-niższa cena-udało się za obie podwózki wynegocjować 1400k.
Zobaczyliśmy Luba, Bena, Nage i Wajo, rozsiane na wzgórzach u podnóża idealnie stożkowatego wulkanu Inerie. Bena choć najładniejsza, w ogóle nie ma klimatu, czysta komercha. Luba jest fajna, mała, więcej się tam działo ale też oczywiście donation box. Za to dwie ostatnie-po prostu rewela. Mniej zadbane, część chat kryta blachą ale czuć było prawdziwe życie. W Wajo wzbudziliśmy niemałe poruszenie, wszyscy wylegli z chałup, uśmiechali się, wołali do nas, dzieciaki biegały, widać, że tam turyści tak często nie docierają. Akurat na wakacje powróciła tam dziewczyna, która jest nauczycielką angielskiego na Timorze Wschodnim i chętnie opowiadała o życiu i obyczajach ludzi z wiosek. Idąc ścieżkami przez las można napotkać cały łańcuch takich wiosek.
Polecam też gorące źródła przed Nage-rewelacja.