Geoblog.pl    zioler    Podróże    Indonezja    Transferowy dzień
Zwiń mapę
2013
16
sie

Transferowy dzień

 
Indonezja
Indonezja, Situbondo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13545 km
 
Dzisiaj był szybki dzień. O 10 rano stawiliśmy się w porcie jak nam kazali. Nasza fast łódź spóźniła się półtorej godzinki ale co tam, jazda okazała się naprawdę fast, w godzinkę dobiliśmy do Amed na Bali zahaczając jeszcze o Bangsal po kilku pasażerów. Ale była jazda!Podobno prędkość około 25 węzłów a dlatego tak wolno jak stwierdził pan kierownik, bo były spore fale. Łódź maksymalnie wyciąga 45 węzłów ale tak szybko jeszcze nie płynęła nigdy. Tyle starczyło, wyskakiwaliśmy na falach w kosmos, przy spadaniu całe stada motyli fruwały w brzuchu a kadłub walił o fale z hukiem, rozpryskując je na wysokość kilku metrów.
W Amed poszedłem do wioski szukać transportu i za chwilę już był chętny za 650k podrzucić nas do Gilimanuk. Widziałem po drodze ceny shuttle busów-300k od głowy i chyba tylko jadą przed południem. Mamy mało czasu, trzeba się sprężać, pasuje jeszcze coś zobaczyć na Jawie a tu jutro święto narodowe-dzień niepodległości i nie wiadomo jak będzie z transportem.
Koleś zrobił te 170 km w niecałe 4!!! godzinki z przystankiem na Pura Beji w małej dziurze Sangsit i obiadkiem, osiągał niebotyczne prędkości 80-90km/h!!! Droga wokół północnego krańca wyspy jest po prostu bajeczna, szeroka, równiutka, mały ruch. Myśleliśmy, że nasza fast łódź się coś za bardzo rozpędziła i wylądowała w Malezji.
Świątynka Beji bardzo ciekawa, fantastyczne zabudowania z bogatymi rzeźbieniami jakichś paskudnych, wybałuszonych demonów, cena śmieszna-5k od osoby.
W Gilimanuk pełna kulturka, promy pływają co 15 minut, bilet 6,5k dorosły, 5,5 dzieć.
Ledwie przeszliśmy za bramkę a tu jakiś człowieczek nas zagadnął, czy byśmy nie chcieli jechać jego autobusem, który właśnie ma wjechać na prom. Pojechaliśmy więc jego autobusem do Situbondo - po drodze do Bondowoso, do którego planowaliśmy jechać jutro (120k za wszystkich). Takim autobusem jeszcze tu nie jechaliśmy - nie dość, że prawie pusty to duży, wygodny z rozkładanymi siedzeniami z klimą, telewizornią, znośną muzą - no po prostu normalny autobus! Dzieciaki się nieźle cieszyły.
W Situbondo byliśmy o 23, kierowca zatrzymał się koło jakiegoś homesteya i za 160k przekimaliśmy w pokoiku z klimą i tv. Nie mogliśmy uwierzyć w tyle szczęścia za jednym zamachem-czyżbyśmy wreszcie dotarli do Azji?
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 29 wpisów29 27 komentarzy27 84 zdjęcia84 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
27.07.2013 - 22.08.2013