O 10byliśmy na miejscu, wyspani, chociaż klima nieźle mroziła i trzeba było powyciągać cały ciepły sort.
Z dworca jeździ autobus TransYogya, po chwili już mieliśmy hotel koło Sosrowijajan. Turystów tu znowu co niemiara i ceny odjechane ale to już końcówka przecież, zamieszkaliśmy w pierwszym lepszym, czystym i sympatycznym hoteliku.
Okazało się, że niem już biletów na pociągi do Jakarty. Trzeba było wziąć autobus, tym razem już shuttle ( 250k/os), lepiej się nie spóźnić na samolot.
Tak nam zeszło do popołudnia z tym wszystkim, że pozamykali Kraton i wszystkie atrakcje. Połaziliśmy po Malioboro, wokół Kratonu i zniesmaczeni wrócili do hotelu. Nic specjalnego ta Yogya, zwykłe targowisko, w dodatku zadeptane przez turystów, bez jakiegoś wyrazu i uroku.